Co nam świeci nad głowami?

Wszystko wskazuje na to, że wiosna zbliża się do nas wielkimi krokami. Nawet my się bardziej uaktywniliśmy – Mateusz wprowadza zmiany w mieszkaniu, a ja w tym czasie łapię zakwasy ćwicząc z Chodakowską.

Jednak jak wiadomo nasz blog nie jest o sporcie, a o wnętrzach, chociaż przy przestawianiu mebli można się nieźle napocić, zajmiemy się dziś zmianami w naszym M. Jak tlenu potrzebujemy zmian, choćby tych najmniejszych, kosmetycznych, inaczej żyć nie umiemy. Zawsze coś musimy przestawić, przewiesić, przenieść, przesunąć, no tak już po prostu z nami jest.

Tym razem udało nam się coś zmienić za sprawą nowego oświetlenia, co odkładaliśmy od dłuższego czasu i tak w salonie zawisła nowość.

Do tej pory nad stołem mieliśmy 3 punkty świetlne, rozmieszczone na różnych wysokościach otoczone czarną siateczką. Podobała nam się ta lampa szalenie, jednak po roku miała prawo się znudzić, prawda? Na dodatek żarówki co chwila nam się przepalały i musieliśmy kupować nowe. Przy ostatnim takim zdarzeniu powiedzieliśmy sobie dość i wzięliśmy sprawy w nasze ręce.

Tak to wyglądało wcześniej:

Jako, że lubimy akcenty złota, tym razem wybierając nowe oświetlenie postanowiliśmy iść w tym kierunku. Podczas targów Warsaw Home, które odwiedzaliśmy w październiku wypatrzyliśmy sobie naszą przyszłą lampę, tylko nie mogliśmy się między sobą dogadać czy dać jeden punkt świetlny czy może trzy.

Ostatecznie biorąc pod uwagę kształt stołu, który jest okrągły, wielkość pokoju i inne oświetlenie jakie mamy w tym pomieszczeniu wybraliśmy opcję z jednym punktem, by nie zaburzać symetrii i przyznamy, że był to strzał w 10!

Źródło: Altavola Apple 1 sklep

Jednak jeśli zastanawiacie się nad taką lampą, a Wasz stół jest prostokątny, rozważcie opcję lampy z trzema punktami, sami spójrzcie jak ładnie się prezentuje:

Źródło: Altavola Apple 3 sklep

Lampa apple  jest „ledowa”, mleczny klosz doskonale rozprasza światło, które jest intensywne, jednak nie razi w oczy (początkowo myśleliśmy, że światła nie wystarczy, ale jest w sam raz i udało się rozświetlić cały pokój) a lampa nie wisi za wysoko, co jest bardzo istotnym aspektem. Oprócz tych kilku cech jest po prostu fotogeniczna i miło się na nią patrzy, a patrzymy na nią od kilkunastu dni i nadal nie przestaliśmy się zachwycać. To świadczy o tym, że wybraliśmy doskonale 🙂

Poza lampą zmian w salonie niewiele, pomijając fakt, że coraz więcej roślin żegna się z nami tej zimy. Niestety na którymś z nowych kwiatów przytargaliśmy do domu niezbyt przyjazne i bliżej rozpoznane robale, które wysysają z naszych roślin życie. Mocna chemia poszła w ruch i powoli pozbywamy się badziewia, jednak niestety kilka roślin wylądowało na śmietniku.
Odbijemy to sobie, obiecujemy 🙂

A psiaki dalej bez zmian, nadal mają parcie na szkło i gubią tyle samo sierści co wcześniej 😀

Dajcie znać, czy szykujecie u siebie jakieś wiosenne zmiany!